Czy ja już kiedyś pisałam coś Wam na temat mojej organizacji pracy? Na pewno, bo to mój czuły i nieco drażliwy punkt – zwłaszcza od kiedy staram się łączyć kilka etatów. Otóż na pewno pisałam, że muszę się zacząć lepiej organizować, być może skorzystać z jakichś plannerów, kalendarzy. Na pewno sobie wiele obiecywałam, postanawiałam (i to zupełnie poza nowym rokiem)…a wyszło tak, jak zwykle.
Wciąż łapię 100 srok za ogon i sama się sobie dziwię, że do tej pory nie zapomniałam o żadnej istotnej sprawie, że jeszcze jako tako nad tym panuję, że wiem kiedy zacząć dziergać kremowego misia w błękitnej sukience, kiedy skończyć pracę nad małym beżowym misiem z różową kokardką, kiedy i komu posłać paczkę z otulaczami na kubek, a kiedy i do kogo oddelegować breloczek misia. To tylko w sprawie Czarodziejskiej chatki i Rękomisiów.
Wszelkie zaległości nadrabiam w weekendy (choć często i one zajęte) i wieczorami. Z pewnością szłoby mi gorzej, gdyby w pewnym momencie mąż nie wkroczył do akcji i nie zaczął czuwać nad tą moją pokrętna organizacją. Ale słowo Wam daję – ja tak po prostu mam – „słomiany zapał z baranią naturą w gorącej wodzie kąpany”. Co więcej niepotrzebne mi żadne wielkie strategie działania (choćby układał mi je najlepszy strateg wszechświata i tak bym z nich nie korzystała). Zatem plannery pochowane w kąt, nie dla mnie kalendarze i organizatory. Wystarczą tylko karteczki wlepki w wersji internetowej.
Muszę przyznać, że i tak jest już o niebo lepiej. Zaczynam czuć, że w tym całym niby nieładzie jest metoda, że działa, że wystarczy, ale gdy np. zasiadam do realizacji jakiegoś zamówienia, to przyświeca mi jedna mądra myśl:
A w końcu zależy mi na tym, żeby nie spaprać niczego, więc…powstał kolejny rękomiś. Jak on, to żadne inne w tym czasie i już. Szary, oczytany, szydełkowy, jak zwykle. : ) A jak Wasze poukładanie?
Ja zazwyczaj nie planuje, bo i nie muszę, a szkoda. chciałabym mieć tyle zamówień by nie dawać rady w realizacji. Ha ha. A miś cuuuudny:)
Ech, chyba mam to samo, bo zupełnie nie leżą mi wszelkie kalendarze, czy ostatnio modne plannery… Jeśli coś jest naprawdę ważne, po prostu mam to w głowie i jeszcze mi się nie zdarzyło zapomnieć (a kiedy czuję w kościach, że jest jakieś ryzyko zapomnienia, to zapisuję na karteczkach, które się potem walają po biurku) 🙂
Oczytany miś jest cudowny, bardzo mu do twarzy w tych okularkach 🙂
Magda, dla mnie to Ty jesteś mistrzem organizacji, nawet jeśli za Twoim sukcesem stoją zwykłe karteczki wlepki 😉 U mnie podstawą jest kalendarz Google, który wykorzystuję do planów tygodniowych i miesięcznych, a na co dzień potrzebna mi kartka A4 – na niej notuję wszystkie zadania do wykonania danego dnia. Jakoś jeszcze to wszystko ogarniam 😉
Zaglądam na Twój drugi blog i czekam niecierpliwie na kolejne wpisy 🙂 mam jakiś kłopot z WordPressem, w związku z czym nie mogę zostawić u Ciebie komentarza, więc piszę tutaj -teksty są bardzo przydatne i świetnie napisane – dzięki! 🙂 Pozdrawiam ciepło 🙂
Misio jest uroczy! Z tym planowaniem to tak już jest nie wiadomo którą srokę za ogon złapać najpierw:)
Śliczny misio! Do twarzy mu w tych okularkach 🙂
Piękne rzeczy tworzysz:) A z organizacją chyba każdy ma mniejszy lub większy problem u mnie na problem z zapominaniem najlepiej sprawdzają się kolorowe karteczki na korkowej tablicy.
Pracowita kobitka z Ciebie. Ciągle nowości. Śliczne są twoje misie i cala reszta wytworów. Miś od ciebie jest teraz przytulany przez jedną taką małą Lenkę. Pozdrawiam.
Przez przypadek trafiłam na Pani stronę. Misie są niesamowite! Może to zabrzmi infantylnie, ale aż chce się powiedzieć, że wyglądają jak żywe. Moimi faworytami jest rodzinka misiów w niebieskich ubrankach.
Może kiedyś skuszę się na takiego misia.
Pozdrawiam serdecznie!