Witajcie. Wyobraźcie sobie, że dziś nie będzie o misiach, a na pewno nie o gotowych, bo póki co żaden nie jest jeszcze kompletny. Na warsztacie jednak jest mój największy rękomiś. Tak się składa, że zabrakło mi białej włóczki, a mińskie pasmanterie niestety nie są tak świetnie wyposażone, by poratować w tej sprawie (dochodzę do wniosku, że nie mogę na nie liczyć – zawiodły już tyle razy) – nawet przez moment przemknęła mi myśl, że może powinnam założyć swoją własną pasmanterię (i tu popłynęły wizje idealistyczne – z regałami wypełnionymi po brzegi włóczką, z jakimiś fajnymi rzeczami do realizowania swoich pasji, itp.) : ) No a przecież byłam na zwolnieniu mogłabym z powodzeniem poszydełkować, a tak…dziś wróciłam do pracy, więc czasu już tyle nie będę miała.
Zatem mój duży rękomiś i jego rozpoczęta mordka poczekają sobie do momentu aż dotrze zamówiona przez internet włóczka – no nic nie poradzę, że polubiłam bardzo yarn art jeans.
Tymczasem poniższe zdjęcie przedstawia mój fabryczny rozgardiasz (choć nieco przekłamany, bo chcąc oszczędzić Wam widoku mocno twórczego nieładu, usunęłam z kadru parę rzeczy). W fabryce czekają więc misie – jedne na wysłanie, inne na dokończenie. Jedno co cieszy niesamowicie to to, że wciąż dostaję nowe zamówienia, a to (same wiecie) miło łaskocze ego każdego twórcy : )
Ale masz świetny kubeczek z sówką! 🙂 Od razu mi się w oczy rzucił, ale ja to już mam takie „zboczenie” :))) Fabryka misiów wygląda bardzo przyzwoicie – to wcale nie jest rozgardiasz i podejrzewam, że nawet gdybyś nie usuwała z kadru tych kilku rzeczy, to nadal byłby względny porządek 🙂
Ja tam widzę tylko porządek 🙂
Ciekaw jestem ile zajmuje zrobienie takiej maskotki. Wyglądają przepięknie ale wymagają pewnie olbrzymiego nakładu pracy.
Kochana to zaden balagan…Nie widzialas mojego pokoju…Zgroza !!!!!!
Fabryka misiow bardzo mi sie podoba. Przytulnie.
Pozdrawiam
Gabi
Gratuluje tych zamówień 🙂 a bałagan wcale nie taki straszny. Po prostu widać, że się pracuje
Chyba nie widziałaś prawdziwego bałaganu:) Przy moim tworzeniu to jest wielki bałagan:)
Przyjemnie się patrzy na Twój kącik do pracy 🙂
Jeśli chodzi o zakupy w sklepach stacjonarnych… to mam ten sam „ból”.
hehe mam tak samo, tutaj muminek nie skończony, bo zabrakło kremowej włóczki, minionek leży bez portek, bo zabrakło granatowej, piesek w częściach, nie zebrany do kupy, z tym, że jakoś tak mało czasu na wybranie się po włóczki 🙂 jak dobrze, że na blogach można spotkać osoby z tym samym problemem, człowiek jakoś tak się przynajmniej podbuduje 🙂
W poszukiwaniu drutów, które ostatnio kupiłam „przeryłam” wszystkie kartony, kartoniki, siatki i siateczki i za głowę się złapałam i stale jakiejś konkretnej włóczki brakuje. Teraz mam szlaban, najpierw muszę skończyć zaczęte i obiecane prace. Potem będą porządki i następne zakupy. Taka pasmanteria to i mi się marzy … od razu z pracownią, w jednym miejscu :))