Upały już mocno zelżały, a przynajmniej oddech można złapać rankiem i wieczorem, ale mam jeszcze w pamięci niedawne parne dni, kiedy to nawet szydełkowanie było męczące, a z obietnic trzeba było się wywiązać i dotrzymać terminów. Starałam się wtedy, jak mogłam, by szydełkując nie przykleić się do krzesła : )
W takich właśnie iście tropikalnych warunkach, choć dość szybko, powstał mini miś (10 cm), którego odziałam w pistacjowe spodenki na szelkach. To taki nieco mniejszy brat bliźniak tej misi.
Wszystkim życzę przyjemnego tygodnia pracy.
Hej 🙂 Ja tez sobie pisze, cos w rodzaju pamietnika, ale nie wiem czy wykrzesałbym z siebie na tyle siły, zeby udostepnic taki swoj tekst do szerszej publicznosci, nawet jeśli nie byłby to tekst czysto prywatny 🙂 no ale ja nie posiadam tak wielkiego talentu, jakim to talentem niezaprzeczalnie jest ten, który Ty posiadasz. Pozdrawiam 🙂
Jaki mały słodziak 🙂 Swoją drogą, zastanawia mnie ile mniej więcej czasu trzeba poświęcić na wykonanie takiego misia, bo „dość szybko” to pojęcie względne 🙂
Wooow, Nie mogę się napatrzeć na te Twoje cuda! 🙂 Pistacjowe spodenki są naprawdę prześliczne 🙂