Sztuka życia – to cieszyć się małym szczęściem.
No i popsuł nam się listopad – deszcz, wiatr, chłodno (próbowaliśmy nawet wczoraj trochę pospacerować, ale ten wiatr…), ale na szczęście w domu ciepło i można sobie uprzyjemniać te „gorsze” chwile kubkiem gorącej herbaty z imbirem, zapalonymi świeczkami, małym słodkim co nieco, poleniuchowaniem – zwłaszcza jak trafia się weekend. A jak jeszcze znajdzie się parę chwil dla szydełka, to już po prostu boooosko : ) Mi udało się wyszydełkować tego oto małego beżowego misia. Kolejny z serii – „pilny”. Zazwyczaj mówię zamawiającym, że na misia trzeba zaczekać około 3 dni (im większy, tym nieco dłużej – zrozumiałe), ale w przypadku tego rękomisia potrzebowałam około 3 godzin. Dziergałam go ekspresowo i dziś już zaczyna swoją podróż w kopercie.
Dziś też Zuzia wreszcie poszła do przedszkola (po tym swoim długim pobycie w domu). Nie było płaczu, choć wczoraj wieczorem marudziła, że nie chce iść. Tak bardzo chciałabym, żeby ta jej odporność się wzmocniła na tyle, by za chwilę nie przyniosła kolejnego wirusa (a dzieci niestety kaszlą) – najgorsze, że sezon grypowy i prawdziwie chorobowy jeszcze się nie zaczął. Ech…
Ten misiu jest idealny do przytulenia w takie deszczowe, listopadowe dni 🙂
3 godziny? Ty to normalnie ekspres jesteś 🙂 Nie sądziłam, że to w ogóle wykonalne zrobić takiego misia w 3 godziny 🙂 A sam miś jak zwykle cudeńko 🙂
Misio jest taki slodki. Boze…3 godziny…..To naprawde expresowo !!!!
U nas tez od wczoraj pogoda sie popsula….Typowo listopad, niestety….
Ale tez lubie siedziec na tapczanie z herbatka i drutami…swiece musza byc !!!!
Zycze wam milych dni i zdrowia dla Zuzi.
Pozdrawiam
Gabi
Śliczny misiaczek 🙂 Normalnie ekspres jesteś. A co zrobić jak czasem termin pilny.Dobrze, że Zuzia już zdrowa. Pozdrawiam
Zazdroszczę wydajności! Mnie ostatnio zmęczenie materiału dopadło, a listopad taki bury, że nawet fotek mi się nie chce robić tego co już dawno skończone 🙁 Uściski i zdrowia dla Zuzi!
oj tak – zrobienie w miarę przyzwoitej fotki w takie bure dni graniczy z cudem
Kolejny słodziak 😀 – podziwiam za chęci i wytrwałość w Twoich rękodzielniczych pasjach – na mnie listopad działa trochę sennie 😉 Pozdrawiam cieplutko!
fakt – listopad i ten brak pięknego słońca mocno rozleniwia, a na listopadowe spadki nastroju polecam picie dziurawca 🙂
ale powiem Wam w tajemnicy, że jednak nie lubię szydełkować pod presją czasu, ale czasem muszę. dziękuję za Wasze komentarze 🙂