Produkcja miśków ruszyła pełną parą – dosłownie. Dostałam kilka zamówień. Oczywiście to dla mnie pełnia szczęścia, bo dla pasjonata szydełkowania to super sprawa – robi to, co lubi i jeszcze dostaje za to wynagrodzenie. Praca więc wre (nawet na wyjeździe nie zabrakło dziergania) – powstaje miś za misiem. Czekam na dostawę włóczek. Największą popularnością cieszą się budyniowe i beżowe. Dziś też pokażę Wam właśnie misia w beżu – z błękitną kokardką. Mierzy 20 cm wysokości.
Mam nadzieję, że nie znudzą się wam Te moje misie, bo pewnie w najbliższym czasie, to one będą najczęściej gościć na moim blogu.
Twoje misie chyba nigdy mi się nie znudzą – są przeurocze 🙂
Słodki misio 🙂 Znam to ja nawet w pociągu robię na szydełku -pozdrawiam
Misie świetne więc się nie znudzą 🙂 ja też już szydełkowałam w różnych dziwnych miejsca, włącznie z przystankiem autobusowym 🙂
Śliczny misio 🙂
cudny!
Te słodziaki nie mogą się znudzić! Są cudnie budyniowe i rozkosznie zafrapowane 🙂 Właśnie sobie pomyślałam, że z Ciebie to taki Gepetto.. 🙂
Na takie cuda można patrzeć godzinami 🙂
Kolejne szydełkowe cudo 🙂