Pisałam już pewnie wiele razy – daję głowę, że na pewno zawsze przy okazji pokazywania puchatych miśków, o tym, jak ciężko pracuje się z tą włóczką, bo często się haczy i trudno namacalnie wbić szydełko we właściwe oczko (nie widać ostatniego rzędu), a jeszcze w dodatku trzeba traktować ją nożyczkami, by móc wyeksponować wyszywane elementy, oczy, czy nosek. Zawsze jednak widok ukończonego misia rekompensuje te „małe” niedogodności. Są jednak misiowate do granic możliwości. Stwierdziłam to po raz kolejny, trzymając wtedy w ręku świeżo ukończonego misia w bieli. Ten miś powędrował już jakiś czas temu do Marzeny i urwisów.
W czym tkwi najbardziej jego misiowatość? Na pewno w tym, że nie widać ściegu szydełkowego (ani żadnego innego) : ), wygląda więc, jakby był szyty z fajnego pluszu, a do tego jest niezwykle milusi i mięciutki. Mam jeszcze kilka tego typu włóczek w swoich zbiorach, więc czekam do kolejnego razu, gdy ktoś zamówi takiego puchatka.
Cudowny misiek! W ogóle nie wygląda jak robiony szydełkiem.
tak, podejrzewam, że taki sam efekt byłby dla misia dzierganego na drutach.
Cudowne puchate misie 🙂
Uroczy 🙂 Wygląda na maksymalnie puchatego i milusiego 🙂
Pozdrawiam
Ewela
i taki też jest – najbardziej puchaty z moich miśków.
No cudeńko, te puchate to zdecydowanie moje ulubione 🙂
jak miło 🙂
Piękny, przytulasny miś. Bardzo ciekawa włóczka, zdradzisz jaką? Chyba raczej nie do kupienia w Mińsku 🙂 ?
W Mińsku nie spotkałam jeszcze (też masz coś wspólnego z Mińskiem?) 🙂
a włóczka, to Happy YarnArt 🙂
🙂 Tak, mieszkalam przez 15 lat w Mińsku, a od kilku lat parę kilometrów pod Mińskiem:) dziękuję za nazwę włóczki, też lubię szydelkowe misie, pozdrawiam 🙂
Włóczka jest bardzo ciekawa a miś wygląda na fajnego przytulaska 🙂
tak – milusi bardzo. dziękuję
Misiaki są super :)) Muszę wyciągnąć mojego kota i króliczka, bo jeszcze nie zdążyłam wykończyć a dzieciaki mi je zabrały 🙂 Efekt zdecydowanie wart jest zachodu 🙂
ooo i kotek i króliczek – tak, ta puszystość warta zachodu 🙂
To ja czekam na chrześniaków, bratanków, siostrzeńców itp, bo z mężem postanowiliśmy że to będzie nasz standardowy prezent dla narodziny maluszka 🙂
o proszę – jaka nowa tradycja. cieszę się niesamowicie 🙂
Ja też tylko niech zaczną się wreszcie rozmnażać 😛
wspaniały Miś!! niestety moja półroczna Maja misie usiłuje zjeść lub połknąć w całości 😉 więc czekam na odpowiedni moment, zeby zaczęła się już „normalnie” bawić 🙂
pozdrawiam cieplutko